Pod koniec maja interweniowaliśmy w sprawie dwóch piskląt bielika z Nadleśnictwa Miłomłyn (woj. warmińsko-mazurskie), które przesiadywały na ziemi - po tym, jak podczas nawałnicy spadło gniazdo. Wówczas udało się zlokalizować i zaobrączkować jedno z piskląt, a także posadzić je nieco wyżej na przygotowanej platformie. Ponowna wizyta w rewirze (w połowie czerwca) potwierdziła obecność obu młodych. Rodzeństwo w komplecie znów przesiadywało na ziemi i było dokarmiane przez dorosłe ptaki. Podjęliśmy decyzję o pozostawieniu w pełni opierzonych już ptaków bez dalszej ingerencji – istniała obawa, że próby ich chwytania w celu umieszczenia na platformie zakończą się kontuzją i niepotrzebnym stresem. Dwa tygodnie spędzone na ziemi bez uszczerbku, dawały nadzieję na szczęśliwy finał. I tak też się stało - bielikom udało się uniknąć konfrontacji z drapieżnikami i 29 czerwca stwierdziliśmy w rewirze całkiem sprawnie latające młode. W miejscu ich przebywania – wokół konarów leżącego na ziemi buka – stwierdziliśmy też intensywne obielenie i liczne pozostałości po ofiarach: rybie łuski, ości, szczęki, ptasie pióra, kości ssaków i wypuwki.
Miejmy nadzieję, że limit szczęścia dla tych bielików nie został wyczerpany i przetrwają trudny okres młodości. Jeden z nich został zaobrączkowany - będziemy wyczekiwać na wiadomości powrotne.