Aktualności

Osierocony orlik adoptowany przez sąsiednią parę

Translated article

Ben w przeddzień opuszczenia gniazda. Fot. Piotr Radek

 

Na początku września b.r. jeden z orlików krzykliwych oznakowanych nadajnikiem GPS/GSM - tegoroczny młody nazwany imieniem Ben - porzuca własne gniazdo i przemieszcza się do rewiru sąsiedniej pary. Po kilku dniach podejmujemy próbę wyjaśnienia tej sytuacji i odkrywamy brutalną i przygnębiająca prawdę. Jeden z rodziców Bena został zabity przez śmigło ustawionej niedaleko elektrowni wiatrowej.

Problem tej niefortunnej elektrowni złożonej z 10 wiatraków został już wcześniej podjęty na stronie KOO. W styczniu b.r. opublikowany został artykuł "Gniazda orlików w cieniu siłowni wiatrowych" wskazujący na wysokie ryzyko niekorzystnego oddziaływania usytuowanej w miejscowości Tolkowiec inwestycji na populację lęgową  orlików krzykliwych. W międzyczasie udało się dotrzeć do dokumentu opracowanego przez prof. dr hab. P. Bussego o nazwie "Wyniki monitoringu ornitologicznego w obrębie lokalizacji farmy wiatrowej Tolkowiec". Trudno stwierdzić w jakim celu powstało to opracowanie skoro w procedurze uzgadniania inwestycji pominięto RDOŚ. Na uwagę zasługuje fragment w którym autor raportu odnosi się do ewentualnego wpływu elektrowni na licznie występujące w tej części Warmii orliki krzykliwe: "obserwowane łącznie 64 osobniki, w tym 18 jednego dnia w czasie przelotu wysoko nad zasięgiem rotora turbiny. Z tego wynika optymistyczna ocena kolizyjności - raz na 63 lata". Życie bardzo szybko zweryfikowało optymistyczną prognozę profesora, ponieważ elektrownia uśmierciła orlika już w drugim, a nie 63 roku swojego funkcjonowania. Nie były potrzebne żadne skomplikowane estymacje, żeby stwierdzić, że budowanie wiatraka 600 m od gniazda wiąże się z dużym ryzykiem kolizji.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami KOO rozpoczął już jesienią 2014 roku intensywne badania monitoringowe na obszarze potencjalnego oddziaływania inwestycji. Uzyskano wsparcie Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie na zakup 3 nadajników do oznakowania orlików krzykliwych. Jednocześnie rozpoczęto wyszukiwanie gniazd w promieniu do 10 km od elektrowni. W rewirach 3 par gniazdujących najbliżej elektrowni prowadzone były ponadto obserwacje wykorzystania przestrzeni przez poszczególne ptaki.

Mapa sytuacyjna. Trójkątami W1-W8 oznaczono istniejące wiatraki w obrębie farmy Tolkowiec, B1-B2 budowane aktualnie 2 wiatraki w Białczynie. Czerwone punkty 1-3 to aktywne gniazda orlików krzykliwych (2 - gniazdo z którego wyleciał Ben). Żółte punkty oznaczają położenia Bena rejestrowane w interwale 1 godziny.

Mapa aktywności Bena

Para nr 1 w 2015 roku w ogóle nie przystąpiła do rozrodu, natomiast w gniazdach par 2 i 3 w połowie czerwca wykluły się pisklęta. 3 sierpnia, kiedy były już całkowicie opierzone młody samiec z gniazda nr 2, nazwany imieniem Ben wyposażony został w nadajnik umożliwiający bieżące śledzenie jego.położenia. Po raz pierwszy opuścił gniazdo dopiero 16  sierpnia, początkowo zwiedzając wyłącznie otaczający las, później coraz częściej przebywał na skraju od strony elektrowni W5.  Po dwóch tygodniach  wykonał zupełnie niespodziewany manewr - przeleciał w okolice gniazda sąsiedniej pary i już tam pozostał. Kontrola terenowa wykonana 5 września potwierdziła obecność dwóch młodych  intensywnie żebrzących o pokarm.  Co więcej, zaobserwowano jak samica z rewiru nr 3 nakarmiła Bena upolowanym gryzoniem, co dowodzi że gniazdująca po sąsiedzku para zaadoptowała go. Pojawiło się oczywiste pytanie - co sprowokowało młodego orlika do porzucenia rodzinnego gniazda?

Młody Ben podczas obraczkowania.  Fot. Piotr RadekBen z nadajnikiem.   Fot Piotr RadekJuż lotny młody w rewirze przybranych rodziców.   Fot. Piotr Radek

Żeby to wyjaśnić podjęto wielogodzinne obserwacje zachowania się dorosłych ptaków w obydwu rewirach. O ile w rewirze 3 nieprzerwanie pojawiała się para dorosłych, w rewirze nr 2 tylko jeden raz pokazał się pojedynczy osobnik nie wykazujący jednak większego zainteresowania gniazdem. Dopiero przeszukanie okolicy kilku najbliższych wiatraków rzuciło na całe zdarzenie nowe światło.  Około 20 m od wieży wiatraka nr 5 znaleziono martwego dorosłego orlika krzykliwego. Ciało rozerwane zostało na kilka fragmentów, a czaszka całkowicie zgnieciona, najprawdopodobniej wskutek uderzenia śmigła (wygląd szczątków wskazywał, że ptak po śmierci nie został rozszarpany przez padlinożerców). Martwy orlik, to najprawdopodobniej samiec z rewiru nr 2. Zginął co prawda zapewne kilka tygodni wcześniej, ale po jego zniknięciu prawdopodobnie losy Bena zawisły na włosku. Samiec jest głównym żywicielem w orliczej rodzinie. Przypuszczalnie brak partnera i obciążenie  obowiązkiem samotnego karmienia młodego doprowadziły do porzucenia lęgu przez samicę. Niestety nie ma pewności czy przybrani rodzice zdołają wykarmić dwójkę młodych. Na Warmii w efekcie niespotykanej suszy spadła liczebność nie tylko płazów, ale i gryzoni. Podjęto próbę dokarmienia młodych poprzez wykładanie mięsa w gnieździe. Może przynajmniej prawowity właściciel gniazda zajrzy do niego i trafi na obfity posiłek. Pozostaje nam trzymać kciuki za całą rodzinkę, a wyniki przeprowadzonych badań wykorzystać jako argument przemawiający za maksymalnym oddaleniem elektrowni wiatrowych od stanowisk lęgowych orlików krzykliwych.

Samiec orlika krzykliwego zabity przez siłownię W5.   Fot. Piotr RadekSamiec orlika krzykliwego zabity przez siłownię W5.   Fot. Piotr Radek

Oględziny szczątków orlika krzykliwego dowodzą że został zabity przez śmigło wiatraka.   Fot. Piotr Radek

Szczątki orlika krzykliwego. Fot. Piotr Radek