W połowie czerwca na stawach w Popielewie Grzegorz Grygoruk znalazł osłabionego bielika. Okazało się, że ptak najprawdopodobniej zatruł się, bardzo osłabł i jednym szponem był już na tamtym świecie. Nasz największy polski latający drapieżnik był tak wyczerpany, że nie protestował zbytnio i dał sobie pomóc.